Grzegorz Ciechowski – urodził się w Tczewie, 29 sierpnia 1957 roku. “Był zwyczajnym, kochanym chłopcem.Butnym, bo lubił przewodzić na podwórku” – wspomina mama Grzegorza – Helena Ciechowska. “Jako siedmiolatek chodził do szkoły muzycznej, a jeszcze wcześniej do organisty. Nauka szła opornie i organista walił go po paluszkach, choć my wtedy o tym nie wiedzieliśmy. No i jak nie mógł otworzyć ciężkich drzwi, to nawet nie wchodził na klatkę schodową, tylko się odwracał, i w nogi. A mnie mówił, że nie było nikogo w domu. W dzieciństwie chciał być kominiarzem, marynarzem, dyrektorem zoo. Ale tymczasem usiłował rządzić.” Miał własną metodę na instrumenty – rozbierał pianino do cna, żeby grało głośniej i wystukiwał różne swoje rzeczy, często inspirowane aktualnym repertuarem TV. “Pamiętam na przykład, że w dni, kiedy szła “Bonanza”, wykonywałem nieskończone ilości wariacji na temat ślicznej muzyczki z tego serialu” – wspominał Grzegorz.
Pisał bardzo dużo wierszy, ale próbując je wydać, napotykał na opór. W końcu doszedł do wniosku, że najlepszą metodą na ich “publikację”, będzie własna ich prezentacja na scenie w “otoczeniu” muzyki. Tak też się stało.
Pierwszym poważnym debiutem wierszy Ciechowskiego, gdzie mógł zaprezentować swoją twórczość zarówno jako poeta jak i kompozytor, był występ w warszawskim klubie “Riviera” w 1980 roku. Pokazał się tam jako lider nowej formacji – Republiki. Zespół pod wodzą Ciechowskiego zaprezentował nową jakość w polskiej muzyce rockowej – muzyczną odrębność stylu i interpretacji, a teksty i muzyka Ciechowskiego wyraźnie to podkreślały. Republikę okrzyknięto gwiazdą. Była to zresztą prawda. Świecili własnym światłem. Biało – czarnym światłem. Nie byli kolorowi ani rockandrollowi. Byli wrażliwi i zaraźliwi, wręcz epidemiczni. Trafili na stadiony i na listy przebojów. Raptem okazało się, że mają najwięcej tzw. “NR 1”. Ciechowski wraz z Republiką prezentował własne wiersze, wplecione w tworzoną przez siebie muzykę, która była tylko “nośnikiem” umożliwiającym wypowiedzenie się Grzegorza. Z Republiką nagrał przebojowy album – “Nowe sytuacje”, który bardzo wyraźnie formułował to, co Republika prezentowała. “Nowe sytuacje” były informacją, o kierunku rozwoju nie tylko Republiki jako zespołu, ale także Ciechowskiego jako lidera i autora tekstów.
Przemarsz Ciechowskiego wraz z Republiką, trwał nieprzerwanie do 1986 roku. Do tego czasu, grupa nagrała i wypromowała wiele przebojów: “Biała flaga, “Sexy doll”, “Kombinat”, “Śmierć w bikini” czy “Moja krew” oraz dwie kolejne płyty – “1984” i “Nieustanne tango” – to tylko część ówczesnej “produkcji” Ciechowskiego.
W 1985 roku, atmosfera wokół Republiki zaczęła się psuć. Bardzo ważnym momentem w karierze Ciechowskiego był festiwal w Jarocinie, gdzie zespół “Republika” wystąpił po dwuletniej przerwie. Gdy wyszli na scenę, posypały się jajka, pomidory, polała śmietana. Mimo to, zaczęli grać. Mimo dwudziestotysięcznego gwizdu. Nie poddali się. Po kilkunastu minutach gwizdy zaczęły słabnąć, po chwili umilkły zupełnie. Publiczność zrobiła zwrot o sto osiemdziesiąt stopni. Po koncercie śpiewano “Sto lat” i błagano Republikę o bis, którego już się nie doczekano. Jednak atmosfera w zespole była na tyle napięta, że latem 1986 roku, czwórka przyjaciół (Paweł Kuczyński, Zbigniew Krzywański i Sławomir Ciesielski oraz Grzegorz Ciechowski) rozstała się i przestała widywać.
Grzegorz Ciechowski postanowił wówczas zakończyć działalność Republiki, a sam rozpoczął karierę solową jako “Obywatel G.C.” Rozpoczął się nowy rozdział w życiu Ciechowskiego.
W 1986 roku przedstawił pierwszą solową kreację, w której zadebiutował albumem zatytułowanym po prostu “Obywatel G.C.”, na którym zawarł utwory już znane z ostatnich koncertów Republiki (“Tak długo czekam czyli Ciało”, czy chociażby instrumentalny utwór “Moje modły”), bo przygotowywane do wydania na trzecim krajowym longplayu tego zespołu. Płyta, świadczyła o artystycznym rozwoju Ciechowskiego – również w roli autora niebanalnie mówiącego o miłości jako winie (“Przyznaję się do winy…”) przy użyciu terminologii wojennej czy gospodarczej (“Błagam nie odmawiaj…”) – mogła podobać się zarówno fanom Republiki (przebojowe “Błagam nie odmawiaj…”), jak i zwolennikom bardziej skomplikowanych brzmień i form. Tym drugim przede wszystkim za sprawą monumentalnego, choć również przebojowego “Paryż – Moskwa 17.15 (czyli mimowolnych podróży kochanków)”, gdzie Obywatel G.C. pokazał pełnię swego talentu (także poprzez umiejętne wplecenie elementów muzyki rosyjskiej i paryskiej). “Odmiana przez osoby (czyli nieodwołalny paradygmat Józefa K.)” i “Mówca”, dwa nieco mniej udane utwory z sesji “Obywatela G.C.”, ukazały się w roku wydania albumu na singlach – pierwszy razem z “Paryż-Moskwa 17.15”, drugi obok “Spoza linii świata (czyli listów pisanych z serca dżungli)” (dopiski do zasadniczych tytułów zostały wymuszone przez cenzurę); obie wspomniane kompozycje wzbogaciły też późniejszą kompaktową reedycję pierwszego albumu Obywatela G.C.
“Obywatel G.C.” był w większym stopniu sukcesem artystycznym niż komercyjnym. Czas największego sukcesu komercyjnego uwolnionego od Republiki Ciechowskiego nadszedł w roku 1988. Najpierw przedstawił on część nowego programu jako gwiazda festiwalu w Sopocie, a potem już cały nowy program na albumie “Tak, tak!” – bardziej przystępnym od pierwszego. Dwa świetne utwory tej płyty – “Tak… tak… to ja” i “Nie pytaj o Polskę” – stały się olbrzymimi przebojami, a mogły takimi zostać jeszcze przynajmniej dwa – “Podróż do ciepłych krajów” i “Piosenka kata”. Jednak najlepszym świadectwem ówczesnej popularności Obywatela G.C. – w dobie kryzysu zainteresowania płytami i koncertami! – była znakomita frekwencja podczas jesienno – zimowej trasy koncertowej zorganizowanej w największych halach Polski (m.in. Hali Wisły w Krakowie i Sali Kongresowej w Warszawie). Triumfu G.C. dopełniły wyniki licznych plebiscytów popularności za rok 1988, w których po prostu zmiażdżył on konkurencję.
Wkrótce Ciechowski skoncentrował się na czynnościach, rzec można, usługowych. Z inicjatywy Dietera Meiera był producentem dotąd nie wydanego albumu Niemki Mony Mur, sam zaś tworzył muzykę do filmu Janusza Kijowskiego “Stan strachu” i niemieckiego serialu “Schloss Pompon Rouge”. Wydano ją na albumach “Stan strachu” i “Schloss Pompon Rouge“.
W roku 1990, gdy nikt nawet nie myślał o kolejnym “małżeństwie” Republiki, odbył się w Opolu koncert gwiazd lat osiemdziesiątych. Okazało się, że bez Republiki koncert byłby niemożliwy. W “wielkim finale”, wystąpił zespół, reaktywowany specjalnie na ten koncert – REPUBLIKA. Po czterech latach!. Jeszcze w starym składzie. Zagrali “Kombinat”, “Telefony”, “Sexy doll”, “Arktykę” i “Białą flagę”. Potem wystąpił Obywatel G.C. – “Tak… tak…, to ja”, “Nie pytaj o Polskę” i wykonana przez wszystkich uczestników koncertu “Moja krew” zakończyła festiwal. Ciechowski doprowadził wtedy do reaktywowania zespołu, który po śmierci Grzegorza zawiesił swoją działalność.
Grzegorz Ciechowski znalazł w sobie nowe powołanie. Było nim produkcja i promocja “świeżej krwi”, czyli artystów, którzy wchodzili dopiero na ścieżkę “kariery”. Ciechowski został producentem m. in. takich wykonawców, jak “Atrakcyjny Kazimierz i Cyganie”, Kasia Kowalska, Krzysztof Antkowiak, Jystyna Steczkowska i Katarzyna Groniec. To właśnie dzięki niemu artyści ci znaleźli się na polskiej scenie muzycznej.
Niezwykle ważnym wydarzeniem w artystycznym życiu Ciechowskiego było wydanie w 1996 roku pod pseudonimem “Grzegorz z Ciechowa” płyty “ojDADAna”, która przyniosła mu nie tylko wiele gorzkich słów z różnych źródeł, ale przede wszystkim splendor, nagrody i miano prekursora w przecieraniu ścieżek dla powrotu muzyki ludowej. To właśnie Grzegorz Ciechowski – a nie jak wiele osób uważa Goran Bregović wraz z Kayah wprowadził szeroko pojętę muzykę ludową nie tylko na listy przebojów, ale i do prywatnych zbiorów wielu osób.
Praca z “nowymi twarzami”, komponowanie muzyki do filmów (wspomniane wcześniej, a także ostatnia superprodukcja polskiego kina “Wiedźmin”), nie przeszkadzała Ciechowskiemu w głównym zajęciu – pisaniu, komponowaniu i graniu razem z zespołem Republika. Było to główne artystyczne zajęcie Grzegorza, a także jego przyjaciół – członków zespołu oraz managera Jerzego Tolaka.
22 grudnia 2001 roku Grzegorz Ciechowski zmarł nagle w jednym z warszawskich szpitali na zawał serca, będący wynikiem długiej i skomplikowanej operacji. Śmierć artysty przerwała pracę nad wieloma pomysłami Grzegorza. Najbardziej zaawansowanym, był projekt nowej płyty Republiki. Chociaż muzycznie niemal ukończona, to jednak bez ukończonych przez Grzegorza tekstów nie ma szans na zaistnienie.
Odchodząc, Grzegorz osierocił troje dzieci i nie doczekał narodzin czwartego. Pozostawił nie tylko swoją rodzinę ale tysiące osób, które w trakcie swojego życia nauczył wielu rzeczy. Między innymi właśnie dzięki swojej twórczości, cały czas żyje w nagraniach i wierszach które stworzył i w naszych sercach.
“Encyklopedia polskiego rocka”,
metariały prasowe
(c) PM